Na skutek tzw. „kryzysu migracyjnego” w Europie mającego miejsce w latach 2015-2016, w marcu 2016 roku Unia Europejska zawarła z Turcją porozumienie, które ustanowiło mechanizm współpracy w zakresie kontroli migracji. Jego najważniejszym elementem było zobowiązanie się przez Unię do przekazania rządom Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (tur. Adalet ve Kalkınma Partisi, AKP) kwoty 6 mld euro w okresie 6 lat na utrzymanie syryjskich uchodźców w granicach Turcji. Zakładało też legalne przesiedlenia uchodźców na terytorium Unii, w systemie 1 na 1, tzn. za każdego migranta o nieuregulowanym statusie cofniętego z wysp greckich, zapowiedziano przesiedlenie jednego uchodźcy syryjskiego z Turcji. Turcja potwierdziła w nim swoje wcześniejsze zobowiązania do otwarcia tureckiego rynku pracy dla Syryjczyków objętych ochroną czasową, wprowadzenia nowych wymogów wizowych dla Syryjczyków i obywateli innych państw, zwiększenia wysiłków tureckiej straży przybrzeżnej i policji w zakresie bezpieczeństwa oraz zintensyfikowanej wymiany informacji. Zgodziła się ponadto zaakceptować szybkie odesłanie wszystkich migrantów przedostających się z Turcji do Grecji, którzy nie wymagają ochrony międzynarodowej, a także przyjąć z powrotem wszystkich migrantów o nieuregulowanym statusie zatrzymanych na tureckich wodach. Zobowiązała się również do przyjęcia wszelkich środków koniecznych do zapobiegania powstawaniu nowych szlaków morskich lub lądowych wykorzystywanych do nielegalnej migracji z Turcji do UE. Termin wygaśnięcia porozumienia upłynął w 2020 roku, ale jako że nie zostało ono jeszcze zrealizowane w sensie finansowym, trwają prace nad jego przedłużeniem. 

Z punktu widzenia UE porozumienie spełniło swoją rolę, zapobiegając dotarciu dużej liczby uchodźców do Europy. Pojawiają się jednak opinie, że jest ono fundamentem relacji tranzakcyjnych, w ramach których Turcja stała się strażnikiem i dostawcą pomocy dla syryjskich uchodźców w zamian za europejskie wsparcie finansowe. 

Kierowana przez rząd o znamionach autorytarnych, dążący do uzyskania statusu mocarstwa regionalnego na Bliskim Wschodzie, a także zdolny do kontrolowania mobilności uchodźców i migrantów we wschodniej części Morza Śródziemnego, Turcja przeszła transformację z pozycji państwa kandydującego do Unii do pozycji państwa partnerskiego. I jest to status, który daje możliwość wprowadzania własnych postulatów w ramach realizowanej wobec UE „dyplomacji migracyjnej”. 

Należy do nich inicjatywa utworzenia w północnej Syrii strefy bezpieczeństwa dla 1 do 2 milionów z przebywających w Turcji 3,6 mln uchodźców syryjskich. Planowana strefa obejmująca pas terytorium o głębokości 30 km i szerokości 440 lub 480 km,  gdzie docelowo ma powstać 140 nowo wybudowanych miast i wsi wraz z pełną infrastrukturą, zarządzanych przez pro-tureckie administracje sunnicko-arabskie, to jeden z największych we współczesnej historii projektów konstrukcyjno-budowlanych, a zarazem repatriacyjno-osadniczych na obszarach okupowanych przez siły zewnętrzne. Turcja apelowała wielokrotnie do społeczności międzynarodowej, w tym do ONZ i UE, o wsparcie finansowe dla projektu.  

Co warte podkreślenia, projekt został de facto rozpoczęty w tym sensie, że pod kontrolą Turcji pozostaje część terytorium Syrii wzdłuż jej południowej granicy. Władze tureckie uformowały tzw. „korytarz bezpieczeństwa” na skutek czterech kolejnych interwencji wojskowych w latach 2016-2020. Na zajętym terytorium Turcja sprawuje rządy bezpośrednie poprzez tureckie organy administracyjne, inwestycje w infrastrukturę społeczną i obecność militarną na poziomie kilku tysięcy żołnierzy.

Postulat stworzenia specjalnej strefy dla Syryjczyków wydaje się naturalną konsekwencją zaangażowania Turcji w sytuację południowego sąsiada, tzn. przyjęcia roli aktywnego gracza w konflikcie syryjskim oraz procesie pokojowym i rozmowach politycznych na temat przyszłości Syrii. Zaangażowanie w projekt to jednak głównie wynik splotu kilku istotnych elementów tureckiej racji stanu. Należą do nich dążenia do rozwiązania problemu uchodźców syryjskich w Turcji, umocnienia tureckiej pozycji geopolitycznej i poszerzenia hegemonii w regionie w duchu postosmańskim, ale nade wszystko „kwestia kurdyjska” i obawa przed przekształceniem się funkcjonującej na obszarze północno-wschodniej Syrii Demokratycznej Federacji Północnej Syrii (inaczej Rożawy bądź Zachodniego Kurdystanu), czyli autonomicznej jednostki politycznej Kurdów syryjskich, w kurdyjskie państwo. 

Podczas gdy założeniem rządu tureckiego jest rozlokowanie w bezpiecznej strefie uchodźców, którzy opuszczą Turcję, pewne symptomy, takie jak fakt, że większość Syryjczyków w Turcji pochodzi z terenów nie objętych bezpieczną strefą, od wielu lat zamieszkują oni w Turcji, posiadają tu źródło utrzymania i mają znacznie większe swobody osobiste i możliwości mobilności społecznej, aniżeli mieliby w enklawach kontrolowanych przez wspierane przez władze tureckie frakcje zbrojne, wskazują na to, że powroty uchodźców na dużą skalę wydają się mało prawdopodobne. Pojawia się więc ryzyko, że daleko posunięta determinacja władz w Ankarze, by rozwiązać problem migracyjny, może przerodzić się w przymus relokacji uchodźców syryjskich. Idea repatriacji budzi więc poważne wątpliwości. Inną nasuwającą się wątpliwością jest utrzymywanie obecności wojskowej Turcji w syryjskiej strefie buforowej w perspektywie długoterminowej, do którego to scenariusza wydaje się przygotowywać Ankara. Jeśli doszłoby do  realizacji projektu, pojawiają się też pytania o stanowiska głównych graczy geopolitycznych w Syrii, tj. Rosji, Iranu i USA, a także radzenia sobie z konsekwencjami administrowania sunnicko-arabskim obszarem w północnej Syrii.

Państwa UE, będące największym donatorem pomocy humanitarnej dla Syrii, nie wypracowały jak dotąd wspólnego stanowiska wobec tureckiego projektu ustanowienia strefy bezpieczeństwa w Syrii. Przeważała opcja niepopierania rewizjonistycznej polityki Turcji, jej twardego podejścia do kwestii kurdyjskiej i braku uregulowania stosunków z Rożawą, inżynierii demograficznej stosowanej przez nią w regionach przygranicznych, a także nielegitymizowania tego, co postrzega się jako okupację turecką w Syrii. Podnoszono zastrzeżenia co do umocowania na gruncie prawa międzynarodowego obecności sił tureckich w Syrii, długoterminowych motywów tureckich decydentów i modelu strefy bezpieczeństwa. Pojawiły się również obiekcje dotyczące rentowności syryjskiego projektu, gdyż ustanowienie przez Turcję obszaru zależnego w Syrii to znaczący koszt ekonomiczny.

Chcąc uzyskać siłę sprawczą i realizować główne cele strategiczne w Syrii, czyli zapobiegać masowej migracji do Europy, ograniczać ekstremizm w tym kraju, a także stworzyć realną alternatywę dla rządów Baszara al-Asada w społeczeństwie syryjskim, UE prawdopodobnie będzie dążyła do kontynuacji i redefinicji swojej współpracy z Turcją. Rząd w Ankarze wydaje się niezbędnym partnerem do realizacji wszystkich tych zamierzeń. W związku z tym pojawia się dylemat, czy formą tej współpracy miałby być rozwój obszarów kontrolowanych przez Turcję, i to w sposób uwzględniający europejskie interesy, zasady i obawy, czy odrzucenie tego kierunku i wypracowanie innego mechanizmu współpracy.

Renata Kurpiewska-Korbut
Doktor nauk politycznych o specjalizacji stosunki międzynarodowe. Autorka publikacji o różnych wymiarach kwestii kurdyjskiej, migracji i pomocy rozwojowej. Brała udział w projektach badawczych z grantów Narodowego Centrum Nauki oraz Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Jej zainteresowania badawcze koncentrują się na problematyce współpracy humanitarnej i rozwojowej. Jest pracownikiem Akademii Ignatianum oraz wykładowcą Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

zdjęcie: Mapa planowanej strefy bezpieczeństwa w północnej Syrii, https://www.aljazeera.com/news/2019/10/8/will-turkey-succeed-in-creating-a-safe-zone-for-syrians

Udostępnij