Nowe życie

Otwarcie granic europejskich państw dla obywateli i obywatelek Polski po jej przystąpieniu do UE oznaczało nowe, lepsze możliwości zarobkowania i życia dla wielu Polek i Polaków. Swobodny przepływ pracowników umożliwił im konkurowanie na rynku pracy z obywatelami innych państw UE. Decyzja o migracji zarobkowej w historii wielu osób była również okazją do nowego otwarcia, porzuceniem dotychczasowego życia i rozpoczęciem układania sobie go na nowo: w nowych warunkach ekonomicznych, kulturowych i prawnych.

Część osób wyjeżdżających z Polski w poszukiwaniu lepszych warunków życia chciała się również odciąć od dotychczasowego życia niezgodnego z prawem. Wiele osób, które dopuściły się przestępstwa w Polsce i zostały za nie skazane, wyjechało, licząc, że jest to okazja do stabilizacji życiowej i znalezienia stałej pracy, budowania nowych więzi. Nie liczyły jednak, że polski wymiar sprawiedliwości po latach upomni się o nie.

Dobre założenia, gorsze wykonanie

Wprowadzenie Europejskiego Nakaz Aresztowania (ENA) pozwoliło na poszukiwanie i zatrzymanie na terenie wszystkich państw UE osób, które dopuściły się przestępstwa w którymś z państw członkowskich. Miało służyć uproszczeniu procedur współpracy sądowej między państwami członkowskimi w sprawach ścigania sprawców poważniejszych przestępstw.

Polska okazała się państwem szczególnie gorliwym w poszukiwaniu swoich obywateli. W latach 2005-2013 wydała jedną trzecią wszystkich ENA wydanych przez państwa członkowskie UE – najwięcej spośród wszystkich państw członkowskich UE. Dotychczasowe badania pokazały, że polskie sądy poszukują przy użyciu ENA osób, które nie dość, że popełniły błahe przestępstwa, to od ich popełnienia minęło wiele, wiele lat.

Pytanie jednak brzmi, czy każdy sprawca, nawet najdrobniejszego przestępstwa i nawet po upływie wielu lat i podjętej próbie budowy nowego życia w innym kraju, powinien być poszukiwany przy użyciu ENA?

Przerwana migracja – złamane życie?

Prowadzone przez nas badania pokazują, że w wielu przypadkach ENA zastawał naszych rodaków i rodaczki w momencie, w którym ich życie przybrało inny kierunek. W wielu przypadkach osoby te ułożyły sobie na nowo życie w innym kraju: uzyskały stałe, pewne zatrudnienie, sprowadziły swoje rodziny z Polski, zaczęły prowadzić życie w lepszych warunkach, a przede wszystkim, zgodnie z prawem. Są jednak zatrzymywane: w drodze do pracy, w sklepie, podczas rutynowej kontroli drogowej, podczas przekraczania granicy przy wyjeździe na urlop. Po wielomiesięcznej procedurze są przekazywane polskiej policji i osadzane w polskich więzieniach.

W literaturze prawniczej podnosi się, że celem przekazywania osób skazanych za przestępstwa w celu odbycia kary do kraju ich pochodzenia jest poprawa warunków odbywania przez nich kary pozbawienia wolności, a w konsekwencji ich lepsza resocjalizacja. Zakłada się, że lepsze warunki ku temu są w kraju pochodzenia. Kondycja polskich więzień, w porównaniu do warunków w innych europejskich więzieniach, pozostawia jednak wiele do życzenia. Trudno też mówić o lepszych perspektywach resocjalizacji, skoro osoby te zostają wyrwane z dotychczasowego życia zawodowego i rodzinnego. Wiele osób wskazuje, że po wyjściu na wolność planuje powrócić do rodziny, która pozostała w kraju, z którego dana osoba została do Polski odesłana. Niektóre osoby te wskazują natomiast, że członkowie ich rodzin zmuszeni byli do powrotu – by być bliżej osadzonego w polskim więzieniu członka rodziny. Tak więc zatrzymanie ma konsekwencje nie tylko dla samej osoby poszukiwanej, ale całej jego rodziny.

Więcej indywidualizacji, mniej mechanizmu

W procedurze ENA brakuje elementu indywidualizacji. W założeniu ENA miały przyspieszyć postępowanie i pomóc w intensyfikowaniu współpracy państw członkowskich w zakresie ścigania poważnej przestępczości. I faktycznie w wielu przypadkach szybka decyzja i przekazanie osoby poszukiwanej są konieczne. Przy wykorzystywaniu ENA do ścigania drobnych przestępców rodzi się pytanie, czy sądy państw zatrzymania nie powinny brać pod uwagę więzi, jakie łączą osobę poszukiwaną z państwem, w którym została zatrzymana, wagi przestępstwa, jakiego się dopuściła, czy wymierzonej za nie kary. Wiele osób jest dobrze zintegrowanych ze społeczeństwem w państwie, do którego wyemigrowali, zawiązali tam nowe znajomości. Przekazywanie tych osób do „domu”, czyli państwa pochodzenia, które dla wielu nie jest już „domem”, wręcz utrudni proces resocjalizacji, jeżeli go wręcz nie uniemożliwi.

Osoby te powinny mieć możliwość odbycia wymierzonej kary w państwie, w którym aktualnie przebywają i z którym czują się związane. Założenie, że lepsze warunki resocjalizacji są w państwu pochodzenia jest nadmiernym uproszczeniem i każdy przypadek powinien być rozpatrywany indywidualnie. Sama procedura przekazania zatrzymanego do Polski dostarczać może dodatkowych dolegliwości, niewpisujących się bezpośrednio w wymierzoną karę, ale bezpośrednio sią z nią wiążących.

Te wszystkie dylematy szerzej omawiamy w tekście, który został właśnie opublikowany w „Central and Eastern European Migration Review”.

Dominik Wzorek
Asystent w Zakładzie Kryminologii Instytutu Nauk Prawnych PAN, członek Centrum Badań nad Prawem Migracyjnym INP PAN. Prawnik, kryminolog, socjolog. Jego zainteresowania badawcze obejmują politykę kryminalną i karną, przestępczość cudzoziemców, funkcjonowanie w ramach UE współpracy sądowej w sprawach karnych, metody empiryczne w badaniach nad prawem i migracjami.

zdjęcie: powelli (CC BY-NC-SA 2.0)

Udostępnij