Wnioski z lekcji

„Kryzys migracyjny”, z jakim Unia Europejska musiała się zmierzyć w latach 2016-18, pokazał, że nie jest ona przygotowana na radzenie sobie z wyzwaniami związanymi z napływem imigrantów w krótkim czasie. Propozycja Paktu o migracji i azylu ma być podsumowaniem wniosków, jakie należało wyciągnąć z lekcji, jakiej udzielił „kryzys migracyjny” oraz przygotowywać UE na potencjalne kolejne fale migracyjne, które jak się wydaje są nieuniknione. Kluczowe w tym kontekście jest utrzymanie wartości, które są jądrem integracji europejskiej, czyli otwartości, humanitaryzmu oraz solidarności. Pytanie, czy autorom Paktu udało się to osiągnąć, a więc czy można wiązać z nim nadzieję, czy też raczej oczekiwać rozczarowania.

Na początku należy od razu zastrzec, że to, co znalazło się w Pakcie, to dopiero projekt, co prawda już szeroko konsultowany, ale nadal projekt. Żeby wszedł on w życie, potrzeba jest zgody wszystkich państw członkowskich oraz Parlamentu Europejskiego, co na pewno nie będzie proste. Jednak pojawiło się „światełko w tunelu”. Jest zgoda na rozpoczęcie dyskusji na jego temat, co wcale nie było takie oczywiste. Zablokowaniem rozpoczęcia rozmów groziły z jednej strony kraje Wyszehradzkie, w tym Polska, niechętne wypracowywaniu wspólnych rozwiązań na poziomie unijnym oraz z drugiej, kraje południa Europy, najbardziej dotknięte negatywnymi skutkami imigracji i oczekujące daleko idącej solidarności. Tak więc zgodę na to, że wszystkie strony zasiądą przy jednym stole (a Pakt jest dobrym polem do szukania kompromisu) trzeba uznać za niewielki, ale jednak sukces. 

Dokument powstawał w specyficznej sytuacji, kiedy pandemia koronawirusa zdecydowanie ograniczyła przepływy migracyjne, a liczba docierających do UE imigrantów, którzy chcieliby się ubiegać o ochronę międzynarodową, spadła w porównaniu do lat 2016-2018 o prawie 80%. Można zatem stwierdzić, że był to czas realnego uspokojenia napięcia i koncentracji opinii publicznej na innych problemach. Pozwoliło to na procedowanie i negocjowanie zapisów Paktu bez presji czasu czy napięcia politycznego.

Zostańcie u siebie

Z lektury Paktu bardzo jasno wynika, że jego głównym przesłaniem jest ograniczenie imigracji (presji migracyjnej), tak aby potencjalni imigranci nie pojawiali się na granicy UE. Przyświeca mu zatem hasło „Zostańcie u siebie!”. Próbuje się to osiągnąć na kilka sposobów. Po pierwsze, poprzez zniechęcenie do imigracji. Ma temu służyć tzw. „system przesiewowy”, czyli selekcja cudzoziemców, którzy chcieliby się ubiegać o ochronę i już dotarli na granicę jednego z państw członkowskich. Polega ona w uproszczeniu na podziale imigrantów na dwie kategorie: tych, których wniosek z dużym prawdopodobieństwem zostanie rozpatrzony pozytywnie, oraz na tych, którzy raczej nie mają na to szansy. Ci drudzy w bardzo krótkim czasie będą odsyłani do państwa, z którego przybyli. Kolejnym instrumentem jest stworzenie systemu, zgodnie z którym z wnioskiem o ochronę będzie można wystąpić tylko raz, a procedura we wszystkich państwach członkowskich będzie taka sama. Ma to ograniczyć zjawisko poszukiwania przez imigrantów państwa, w którym procedury azylowe są bardziej liberalne lub też kilkukrotne składanie wniosków w różnych krajach. Trzecim instrumentem wchodzącym w zakres tego pakietu jest pogłębienie współpracy z państwami tranzytu i pochodzenia w zakresie zatrzymywania emigrantów przed podjęciem podróży do UE i przyjmowanie z powrotem tych, którzy się już tam się jednak znajdą, ale ich wnioski zostaną odrzucone. To ostatnie rozwiązanie jest bardzo kontrowersyjne i ryzykowne. Bardzo łatwo bowiem wpaść w pułapkę uzależnienia się od decyzji przywódców państw niedemokratycznych, a czasami wręcz dyktatorskich. Może się bowiem okazać, że migracja stanie się kartą przetargową w kontaktach czy negocjacjach międzynarodowych, a niektóre kraje będą wymuszać na UE takie czy inne decyzje szantażując ją zerwaniem porozumienia w zakresie migracji.

Z innych elementów Paktu należy jeszcze wspomnieć o dwóch kwestiach. Rosnącej pozycji unijnej agencji Frontex oraz o możliwości wyboru, czy dane państwo chce uczestniczyć w udzielaniu pomocy imigrantom, czy też ograniczy się do solidarności finansowej. Agencja Frontex otrzyma większy budżet oraz uprawnienia. Jest to swoista ucieczka do przodu przywódców państw, którzy w przypadku porażki polityki migracyjnej, o co przecież nietrudno, zawsze będą mogli powiedzieć, że to nie ich wina tylko UE i jej agencji. W przypadku drugiej kwestii też trzeba wspomnieć o ryzyku. Co się bowiem stanie wtedy, kiedy jedynie kilka państw (a w skrajnym przypadku żadne) nie będzie chciało udzielać konkretnej pomocy i wszyscy wybiorą solidarność finansową? Próżno szukać w Pakcie odpowiedzi na tak zadane pytania.

Podsumowując, Pakt jest z jednej strony nadzieją, bo udało się go opracować i rozpocząć rozmowy o jego implementacji, z drugiej jednak rozczarowaniem, ponieważ jestem dokumentem w stylu „wishful thinking – myślenia życzeniowego” i nie przygotowuje UE na wyzwania związane z migracjami oraz nie usuwa ryzyk, które stały się powodem problemów w latach 2016-2018.

Maciej Duszczyk
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego, w latach 2016-2020 prorektor ds. naukowych. Przewodniczący Rady Uniwersytetu Gdańskiego w kadencji 2021-2024. Kierujący pracami merytorycznymi zespołu ds. wypracowania polskiej polityki migracyjnej w Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego. Kierownik grantów badawczych finansowanych m.in. przez NCN.

Zdjęcie do artykułu pochodzi z zasobów własnych autora, zostało wykonane we wrześniu 2015 roku w porcie Pireus. Słup ogłoszeniowy służący do przekazywania informacji lub poszukiwania zaginionych.

Udostępnij

Jeden komentarz do “Europejski Pakt o migracji i azylu – nadzieja czy rozczarowanie?”

  1. Piszą o tym: Forum Akademickie Ruszyło Laboratorium Migracji - Forum Akademickie

    […] zamieszczone już na blogu artykuły dotyczą m.in. Europejskiego Paktu o migracji i azylu (dr hab. Maciej Duszczyk, Uniwersytet Warszawski), wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka […]

Dodawanie komentarzy jest wyłączone.